Dowódcy 36 Pułku chcieli, by na pokładzie Tu-154M był rosyjski nawigator
Dodano:
Dowództwo 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego 18 marca zwróciło się do Rosjan z prośbą o wyznaczenie nawigatora naprowadzania, który poleciałby z polskimi lotnikami do Smoleńska 7 i 10 kwietnia. – Strona rosyjska nie potwierdziła gotowości do zabezpieczenia lotów przez swojego nawigatora – informuje o efekcie starań rzecznik dowództwa sił powietrznych ppłk Robert Kupracz.
Nie wiadomo do końca dlaczego Rosjanie nie wskazali własnego nawigatora co, jak twierdzą lotnicy, było dotychczas niepisaną regułą w czasie lotów do Rosji. Szczególnie gdy podróżowało się na lotniska położone w głębi kraju. - Nawigator osobiście w tajemnicy przed nami wprowadzał dane nawigacyjne i rozmawiał z kontrolą lotów – opowiada doświadczony pilot tupolewa. – Jeśli zagraniczny samolot ląduje na rosyjskim lotnisku wojskowym, to zgodnie z kodeksem na jego pokładzie powinien być rosyjski nawigator naprowadzania – twierdzi z kolei Walerij Szełkownikow, rosyjski ekspert ds. bezpieczeństwa lotów.
Czy Rosjanie odmówili Polakom spełnienia prośby? Żadnego pisma w tej sprawie nie ma. Nie wiadomo też czy MSZ wysłał na czas odpowiednie dokumenty do Rosjan.
Bez rosyjskiego nawigatora na pokładzie dowództwo 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego zdecydowało, że tak skompletuje załogę, by znalazł się w niej lotnik mówiący po rosyjsku. Dlatego rozmowy z wieżą prowadził kapitan samolotu Arkadiusz Protasiuk, a nie nawigator, który słabo znał język rosyjski."Rzeczpospolita", arb